wtorek, 28 października 2014

październik: ulubieńcy i zużycia.

Cześć! Ostatni miesiąc minął mi bardzo, bardzo szybko. Głównie przez koniec wakacji. Teraz napędza mnie myśl, że już za dwa tygodnie wyjeżdżam na parę dni. Notka miała pojawić się w niedzielę ale w czwartek padł mi laptop i utraciłam wszystkie zdjęcia. Dopiero dzisiaj znalazłam czas na zrobienie nowych.

A dzisiaj ulubieńcy i zużycia ostatniego miesiąca. Jest tego niewiele dlatego jedna notka :)




ZUŻYCIA



1. Soraya, 10 Minut Na..., Glinkowa maseczka do cery tłustej i mieszanej `Perfekcyjne oczyszczenie` (ok. 2,50 zł/ 2x5ml, np. Hebe, Natura, Rossman, Wispol) - jedna z lepszych maseczek. Oczyszcza niesamowicie, delikatnie matuje cerę, zmniejsza wypryski i wągry. Dla mnie ideał w niskiej cenie. Z dwóch saszetek robie przeważnie 4 maseczki. Jedynym minusem jest bardzo, bardzo mocny zapach, który aż powoduje pieczenie oczu, ale jestem w stanie to wybaczyć. Moja ocena to 5,5/6 i z pewnością kupię ponownie.

2. Bielenda, Czarna Oliwka, Masło do ciała (ok 15 zł/200 ml) - gęste masło, o neutralnym zapachu, ale bardzo dobrym nawilżeniu! W tamtym roku w zimie skóra na moich nogach bardzo się wysuszyła. To masło z dodatkiem maści witaminowej poprawiły ich stan i zniwelowały swędzenie. Jest też bardzo wydajne. Moja ocena to 6/6 aczkolwiek nie kupie ponownie ponieważ nie potrzebuje już tak dużego nawilżenia.

3. Wellaflex, lakier do włosow Shiny Hold, ultra strong hold ( na promocji 9 zł) - nope, nope, nope. Sklejał. Tyle mogę o nim powiedzieć. 1/6, nie kupie ponownie.

4. Maybelline, New affinitone perfecting + prtecting (ok 20 zł, tam gdzie szafy maybelline) - bardzo go lubię. Wiecej o nim TUTAJ.

ULUBIEŃCY


1. Golden Rose, Vision Lipstick (ok. 9,90 na stoiskach Golden Rose oraz przez internet) - moja miłość, prawie codziennie gości na moich ustach. Nie wysusza, najpierw jest taflą a potem matowieje, nie ma drobinek. Utrzymuje się, uwaga... 6 godzin bez poprawek! Błysk znika, ale kolor zostaje. To jak bardzo ją uwielbiam widać po zużyciu :) mój kolor to 116. 

2. Marion, Olejki orientalne `Nawilżenie włosów`, migdały i dzika róża (ok. 7 zł / 30 ml, drogerie Natura) - ostatnio zaczęłam kręcić włosy (na papiloty) no, ale niestety pianki, lakiery, pasty itp zrobiły swoje i trochę podsuszyłam moje kłaki. Ten olejek bardzo mi pomógł, nadaje się idealnie na mokre włosy jak i na suche. 

3. Lady Speed Stick, PH Active (ok. 7 zł) - no tak. Pokazuje dezodorant :D ale ten jest naprawdę świetny! Chroni i nie podrażnia! I nie pozostawia białego nalotu a jego sie obawiałam, ponieważ jest to produkt w sztyfcie.

4. Linoderm Acne, krem punktowy (ok.8 zł/15 ml, doz.pl) - najlepszy ratownik tego miesiąca. Oczywiście wysypało mnie na brodzie i szyi. Po jednej aplikacji krosty się zmniejszyły. Po dwóch zostały te bardziej uparte. Tani, wydajny przyjemny kosmetyk. Na jego temat będzie oddzielna notka :)

5. Balea, Mleko do włosów o zapachu mango (ok 2euro/250 ml) - pamiątka ze Słowacji :D; jest to odżywka do włosów o troche rzadszej konsystencji niż standardowe tego typu produkty. Producent zaleca nie spłukiwać, ale ja jednak wole spłukać bo boję się obciążenia. Odżywka ładnie pachnie, jest wydajna. Nie nawilża włosów ale pomaga w rozczesywaniu i nadaje bardzo ładny połysk. Włosy po niej są takie lejące i miękkie. Bardzo przyjemny produkt.

6. Essence, 3D eyeshadow (ok 11 zł, Natrua, Hebe, Wispol) - ostatnio moje ulubione cienie. Swatche są TUTAJ. Obydwa kolory nakładam na środek powieki, na mokro. Utrzymają się bardzo długo, dają piękny połysk. Nie jest to brokat a raczej tafla koloru. Codziennie mam je na sobie. Niestety osypują się, ale mam na to sposób - albo najpierw maluje oko a potem nakładam podkład, albo ochraniam okolice pod oczami chusteczką higieniczną. Te cienie przekonały mnie do błysku na oku. Naprawdę polecam!

7. Tagnle Teezer (ok 35 zł, drogerie Hebe, Douglas, sklepy internetowe) - szczotka akurat jest na promocji w Hebe za 28 zł. Nie rozumiałam szału na ten gadżet. Nigdy nie pomyślałabym, że wydam na szczotkę 35 zł no ale w końcu się to stało. Jestem zachwycona. Szczotka nie szarpie (ostatnio się o tym przekonałam bo nie spałam w domu, zapomniałam ją wziąć i musiałam rano rozczesać włosy grzebieniem. brrrrr.), jest bardzo delikatna. Uczucie jest jakby nie czesała a jednak czesze! KOCHAM JĄ <3

Uf. To już koniec. Przepraszam, że tak krótko ale laptop non stop mi się zawiesza i już nie mam do niego siły i energii -.- 

A co jest waszym październikowym ulubieńcem? Ulubieńcem końca lata?

Pozdrawiam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz