poniedziałek, 20 października 2014

test podkładu Maybelline affinitone perfecting + protecting

 Czeeść! Weekend się skończył i szara codzienność powróciła a z nim także i ja z testem podkładu :) zapraszam!





Na początku ustalmy czego ja wymagam od podkładu? Matowienia, żeby nie wysuszał (ale nie musi nawilżać), przyzwoitego krycia (zależy od dnia), braku efektu maski. Zaznaczę jeszcze na wstępie, że ten podkład ma dwie wersje - z czarną i srebrną nakrętką. Niby nie różnią się niczym, ale ten z czarną jest tępy w nakładaniu i mnie wysusza.

Cena, opakowanie, konsystencja.

Cena to ok 20 zł/30 ml, a teraz jest w promocji w drogeriach Natura (jak i inne podkłady -40%) i kosztuje ok. 15 zł. Opakowanie to tubka, standard. Konsystencja jest bardzo wodnista - dlatego nie zrobiłam zdjęcia bo by się to dobrze nie skończyło. Jest to praktycznie woda dlatego trzeba pamiętać, żeby wstrząsnąć przed użyciem. Jest też bardzo wydajny. Mi jedna tubka wystarczyła na kilka miesięcy stosowania. Odcień, który posiadam to 03 Light Sand Beige - bardzo jasny i bez różowych tonów.

Co obiecuje producent?

1. Idealne dopasowuje się do odcienia i struktury skóry bez efektu maski.
2. Formuła zawiera witaminę E i perełki, które zapewniają uczucie świeżości oraz perfekcyjne wykończenie makijażu.
3. Podkład zapewnia 8-godzinne nawilżenie skóry
4. Ultralekka formuła o długotrwałym działaniu.
5. Do wszystkich typów cery.

Co ja myślę? 

Podkład nałożyłam ok. 9 rano pędzlem z Hakuro H50. Niżej zdjęcie przedstawiające moją buzię przed i po nałożeniu jednej warstwy (nigdy nie nakładam dwóch). Kolor na zdjęciu "przed" jest świadomie podkręcony dla lepszej widoczności moich niedoskonałości i zaczerwienień.


Następne zdjęcie przedstawia wykończony makijaż (korektor, puder [też affinitone], bronzer, rozświetlacz) i to jak podkład prezentowal się po 7h ok 17.00.


Ładnie zakrył wypryski oraz ujednolicił koloryt. No a potem, jak widać, podkład zaczął się już świecić i w niektórych miejscach się przetarł (okolic nosa nie brałabym pod uwagę, ponieważ wtedy miałam katar i używałam często chusteczek).

Odniosę się teraz do tego, co obiecywał producent.
1. Dopasowuje się. Nie tworzy maski. Przybliżenie na cerę (sam podkład bez pudru)


2.Hłe, hłe. Taaa PEREŁKI. Mhm.
3. Podkład zapewnia 8-godzinne nawilżenie skóry
4. Jest bardzo lekki! Nałożony na krem matujący (z Herbal&Care) trzyma mat ok 2 godzin, potem następuje niewielkie świecenie, ale nie jest to nic tragicznego i nie do przeskoczenia - bibułki matujące dają radę. Ściera się w bardzo wolnym tempie.
5. Mam cerę mieszaną. Podejrzewam, że ekstremalnie suchą cerę może wysuszyć.

Reasumując. Super matu przez kilka godzin to on nie zapewni. Należy pamiętać, że jest to podkład z niskiej półki i nie ma co się spodziewać cudów. Jedyne co utrzymuje mi mat, nie ściera się i jest ekstra to Colorstay z Revlonu ale jest on dla mnie w tym momencie za ciężki. Za tą cene jest to całkiem przyjemny produkt. Nie tworzy maski, a jednocześnie kryje i to jest jego wielkim plusem, a do tego jednocześnie matuje. Na normalny, pracujący dzień myślę, że jest dobry jednak na wielką imprezę bym go nie użyła.

I na koniec podziękowania! Dzień po dodaniu notki o pędzlach mój blog odwiedziło aż 500 osób! Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa i chce wam podziękować za to, że mnie czytacie! To bardzo mobilizuje :)

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz